Google Authorship kończy swoją działalność z dniem 28 sierpnia. Smutną wiadomość podał portal Searchengineland, który jednocześnie przedstawił skróconą historię projektu. Google postanowiło z efektem natychmiastowym zrezygnować z wizualnego znakowania produktów, w zależności od jego autora. Jeszcze tego samego dnia widziałem link do swojego profilu w recenzji książki Martyny Zastrożnej (więcej o niej tutaj). Niestety dzisiaj zdążył już wyparować.
Jak to się odbije na Google+?
Bez wątpienia Google+ dużo straci na najbliższej aktualizacji wprowadzonej przez Google. Autorzy treści internetowych zakładali swój profil w portalu społecznościowym spod znaku Google. Robili to w celu autoryzowania artykułów, zamieszczania w Internecie przy jednoczesnym prezentowaniu swojej biografii. Jedynym pocieszeniem dla nich pozostaje wyświetlanie ikonek w wynikach wyszukiwania, kierujących bezpośrednio do profilu w Google+. Użytkownicy mogą zatem informować na swoim profilu o każdym napisanym artykule, aby poinformować innych użytkowników o napisanych artykułach.
Krótki zarys historyczny
Początki Google Authorship zaczęły się w czerwcu 2011 roku, ale już wcześniej przypisywano autorów za pomocą znaczników schema.org. Od samego początku Google podkreślało, że projekt ma charakter pilotażowy i może zostać wprowadzone na stałe lub też nie. Niestety skorzystało z tej drugiej opcji. O tym, że projekt zmierza w tę stronę można się było przekonać pod koniec czerwca tego roku. Wtedy też Google zrezygnowało ze zdjęć, pobieranych z profilu Google+ i wyświetlanych w wynikach wyszukiwania – po lewej stronie wpisów. Jeszcze wcześniej, bo w grudniu 2013 roku znacznie ograniczyło ich ilość.
Powody zrezygnowania z autoryzowania treści
Jak Google tłumaczy i tłumaczyło swoje decyzje o rezygnacji z Google Authorship?John Mueller (łysiejący 🙂 pracownik Google) w czerwcu podkreślał, że usunięcie zdjęć autorów to wynik złego wyświetlania się zdjęć w wersji mobilnej oraz małą różnicę między klikalnością linków z „główką” i „bez główki”. Całkowita rezygnacja z projektu również podyktowana była słabą różnicą w klikalności linków z autorem strony i bez. Kolejnym powodem był niewielki wskaźnik osób, które korzystało z autoryzacji treści (około 30% blogów i serwisów z artykułami). Niestety niektórzy wykazują się niewiedzą w zamieszczeniu atrybutu rel=”author”.
Podsumowanie
Więcej o zakończeniu Google Authorship dowiecie się ze strony Searchengineland lub z profilu Johna Muellera na Google +.
Być może Google pracuje nad inną formą przypisywania autorów do zamieszczanych treści. Popiera walkę z plagiatowaniem, więc niekoniecznie musi zapomnieć o autorach wpisów. Przekonamy się, czy przyszłość przyniesie jakieś zmiany.
Wielka szkoda, że z tego zrezygnowali. Wydaje mi się, że Google powinno edukować ludzi jak korzystać z opisywania linków za pomocą atrybutów rel. Wydaje mi się, że najwięcej stracą na tym twórcy ciekawych treści i zdjęć, którzy są notorycznie okradani z praw autorskich.
Przyznam się, że ja nie zwracałem uwagi na Google Authorship gdy szukałem czegoś w google. Obstawiam, że wiele osób robiło podobnie, więc nie wydaje mi się, żeby zmiana była taka straszna jak wszyscy mówią. Chociaż oczywiście żeby zobaczyć jej skutki będzie trzeba poczekać trochę czasu.
Libetias ostatnio opublikował…Co to jest rozwój osobisty? Poznaj definicję rozwoju osobistego