Na postawione w tytule pytanie można odpowiedzieć w prosto: bardzo rzadko. Z badań wynika, że 56% Polaków nie przeczytało w minionym roku ani jednej książki. Jak widać był to rok nie tylko kryzysowy dla gospodarki, ale także dla częstotliwości sięgania po książki. Podobne wyniki notowano już cztery lata temu (62% nieczytających) i jak widać nic nie poprawiło się w tym względzie, a nawet należy dostrzec trend in minus. W poczet książek zalicza się przecież także poradniki czy albumy, więc zawyżają one statystyki. Początkowo niskie wyniki czytelnictwa zrzucono na karb epoki informatyzacji i nastawienia się na teksty internetowe. Okazuje się jednak, że samo przeczytanie trzech stron tekstu internetowe tak męczy internautów, że mało kto potrafi przebrnąć przez taką (monstrualną) ilość tekstu. W tym miejscu sam muszę przyznać, że moja koncentracja na tekście internetowym jest niższa niż na tym papierowym. Internauci nastawiają się głównie na czytanie nagłówków i krótkich notek lub też preferują materiały audio lub wideo.
Jak to wygląda w miastach? Szacunkowo więcej czytają mieszkańcy dużych miast, natomiast w małych miastach i wsiach już sam dostęp do książek jest utrudniony (brak bibliotek lub niewielki nakład książek). Co ciekawe ludzie z wysokim wykształceniem również nie odstają znacząco od pozostałych Polaków. 25% z nich nie przeczytało w minionym roku żadnej książki, natomiast najdziwniejsze jest, że studenci przez cały okres studiów mogą nie przeczytać żadnej naukowej publikacji posiłkując się tylko notatkami lub artykułami.
Ilu jest w Polsce miłośników książek? Statystycznie co dziewiąta (12%) spotkana na ulicy osoba przeczytało w minionym roku 6 lub więcej książek. Pozostałe 32% stanowią osoby czytające 1-5 książek na rok. W innych krajach europejskich procent takich osób jest najczęściej wyższy lub zdecydowanie wyższy. Francja uchodząca za czytelniczą potęgę z jej 75% czytelnikami przynajmniej jednej książki. Poza tym aż 38% Francuzów przeczytało co najmniej 9 książek na rok – czyli prawie tyle samo co Polacy, ale swoją jedną książkę. Dobre wyniki notuje się także w Szwecji i Czechach.
W krajach Europejskich, również tych z wysokim procentem czytelnictwa wprowadza się całe programy i reformy dotyczące dostępu do książek. Inwestuje się np. w programy dla młodzieży (np. Szwecja), gdzie przeznacza się duże pieniądze na poprawę czytelnictwa.
Najprostszym sposobem poprawiającym czytelnictwo jest zakup nowych książek do bibliotek. Niestety bez medialnych reklam propagującym czytelnictwo w Polsce się nie obędzie. Zapraszam do zaglądania na stronę, gdzie znalazł się list adresowany do ministra kultury sygnowany przez znane osoby i nawołujące do zwiększenia wydatków na zaopatrzenie bibliotek w nowości wydawnicze.
W 2017 niestety jest jeszcze gorzej – aż 63 % nie sięgnęło po żadną książkę. Z drugiej strony sprzedaż książek wzrosła, więc wygląda na to, że Ci, co czytają, czytają i kupują coraz więcej. Chociaż jeden plus.
Cóż – poziom ludzi nie tylko w naszym kraju zaniża się, ale wszędzie. Ja czuję wyrzuty sumienia, kiedy tygodniowo nie przeczytam chociaż jednej książki, ale jak widać po sondażu i statystykach inni mają książki gdzieś głęboko spędzając całe dnie na przeglądaniu demotywatorów.
Adrian Bysiak ostatnio opublikował…Elektroniczne papierosy są szkodliwe